Tym razem opiszę wyjazd na zlot klubu Harley Davidson V2. Impreza ta odbywa się corocznie od 15 lat. Za każdym razem wybierane jest inne miejsce.Kilka lat temu zloty V2 były jednymi z największych w Polsce. Trzeba przyznać, że organizacja imprezy na naprawdę najwyższym poziomie. Maszyny przepiękne, ale nic więcej :P szkoda nimi jeździć i pewnie prowadzenie wielu z nich pozostaje zagadką :P
No więc zacznę od początku. Wyjazd odbył się w czwartek w Boże Ciało. Z racji, że przypadł długi weekend zlot zorganizowano na 4 dni. Jest to duży plus, bo w tak urokliwym miejscu jak Morze Bałtyckie chce się być jak najdłużej. Podróż szła szybko - jechaliśmy w 13 motocykli - średnia przelotowa około 120 km/h z racji, że lecieliśmy kawałek autostradą, a potem S3. Mała awaria modułu w Hondzie Transpalp rozbiła naszą ekipę na dwie osobne. Spotkaliśmy się na miejscu.
Pogodna niestety nas nie rozpieszczała. Było chłodno, pochmurnie...na szczęście czasami przebijało się słońce i mimo prognoz przewidujących deszcz przez 4 dni okazało się, że tak naprawdę padało tylko raz w nocy i niestety w trakcie powrotu. Od samego przyjazdu korciło mnie, żeby wskoczyć do wody, mimo końcówki czerwca miała tylko 11 stopni :)
Drugiego dnia zwiedziliśmy linię brzegową zarówno w kierunku półwyspu Uznam. Zrobiliśmy kilkadziesiąt km po Niemczech, przeprawialiśmy się promem w Świnoujściu. Okres oczekiwania w aucie około 50minut, moto jadą jako pierwsze, bez czekania :D Polecam wszystkim promenadę w tym mieście - jest przepiękna...
Wieczorkiem tańce, hulanki swawola :) ognicho, grill, piwko, koncerty itp :) ogólnie typowa zlotowa atmosfera, co baaaaardzo lubię :)
Od rana nasz reprezentant Paździoch znany przez niektóre osoby z forum, które były na zlocie we Wrześni wydmuchał ładną sumkę:
Postanowiłem się w końcu wykąpać w morzu :) oczywiście najpierw rozgrzewka, a potem do wody :) Miny ludzi w około - bezcenne :D
Później wybraliśmy się w kierunku wschodnim. Zwiedziliśmy najpierw turkusowe jezioro, wzgórze Gosań i oglądaliśmy ujście Świny (deltę) do morza. Później wycieczka wzdłuż nadmorskich kurortów: Międzywodzie, Trzęsacz, Rewal i Kamień Pomorski.
Wieczorkiem trzeba było dotankować nie tylko motocykl, ale i gardło :)
W dzień powrotu rzegnało nas piękne słonko, które niestety już w Szczecinie zmieniło się na deszcz...Dalej było tylko gorzej - na drodze S3 spotkała mnie największa w życiu ulewa...na drodze zalegało chyba z 3cm wody, a motocykle przypominały bardziej skutery wodne... na szczęście mieliśmy sporą prędkość przelotową (około 130 do 140km/h) i wyprzedziliśmy chmurę w okolicach Pniew. Poznań przywitał nas słońcem i do domu wróciliśmy prawie na sucho :) Później okazało się, że lało tak, że swój marny żywot zakończyła cyfrówka. Teściu na szczęście zreanimował ją na tyle, że robi zdjęcia...
Wyskoczyło coś koło 1200km w ten długi weekend. Wspomnienia pozostaną na zawsze...
Już się nie mogę doczekać powrotu w ten rejon ponownie na VI spotkanie, które odbędzie się w maju 2015 roku :)
|