Wyprawa dobiegła końca i krótko opiszę jej przebieg. Zabytkami wam nie będę truł dupy, bo pewnie i większości to nie interesuje, skupię się na ludziach i stronie drogowo-krajobrazowej Czech.
Do Czech wjeżdżaliśmy przez Cieszyn. Gdy próbowaliśmy tam kupować alkohol, pani ekspedienta uśmiechnęła się do nas i z pod lady wyciągnęła wódkę z zatopionymi liśćmi marihuany. Raczej się nie zdecydowaliśmy, bo szukaliśmy absyntu z piołunem, ponoć halucynogenny i robiony w Czechach. ;) Niestety nie znaleźliśmy, kupiliśmy jakiś zwykły w Tesco. Ale może komuś wmówimy, że jest magiczny, bo czeski i zobaczymy jak zareaguje. ;)
Drogi w Czechach okazały się w bardzo dobrym stanie. Rok wcześniej nieco się zraziłem do Czech, przez wielki remont autostrad i ciągłe objazdy. W tym roku przekonałem się, że drogi w Czechach mają bardzo dobrą jakość. Drogi wojewódzkie mają nienaganny (w większości) asfalt, są kręte i dobrze wyprofilowane, przecinają malowniczy krajobraz. Jeśli ktoś chce fajnie pośmigać na zakrętach, to niech zjedzie na pierwszą dłuższą drogę wojewódzką, nie zawiedzie się. Nawet drogi lokalne są w dobrym stanie, a drogi krajowe to są jak u nas ekspresówki. Można śmiało jechać 110 - 130 km/h, podróż jest płynna i przyjemna. Czesi jeżdżą bardzo przewidywalnie i kulturalnie, w terenie zabudowanym jadą spokojnie 50 km/h, a poza nim lubią przyśpieszyć i jechać żwawo. Osobiście podoba mi się to podejście, bo pokazuje szacunek dla ludzi mieszkających w danym miejscu, ale pozwala też na płynne podróżowanie. Prawdopodobnie cały myk polega na tym, że w teren zabudowany wjeżdża się stosunkowo krótko, drogi są prowadzone zwykle po obrzeżach miejscowości. W Polsce jedzie się od jednej mieściny do drugiej i nie ma gdzie rozwinąć prędkości, co w końcu człowieka irytuje i łamie przepisy. Tak sądzę.
Przyroda w Czechach osobiście przypadła mi do gustu. Czechy są lekko górzyste, droga wije się pomiędzy pagórkami jak wąż. Przejeżdżając można obserwować pagórkowate pola uprawne w kolorze złota (czas zbiorów) bądź zielone lasy liściaste. Miasteczka są budowane w miarę spójnie, większe miejscowości mają zawsze ryneczek otoczony kolorowymi kamieniczkami. Miasta są zadbane i czyste. Choć podoba mi się osobiście taki krajobraz i architektura, to po pewnym czasie troszkę nużąca, bo powtarzalna. Gdy objeżdżaliśmy Polskę dookoła w tym roku, krajobraz był dużo bardziej różnorodny. Ale cóż się dziwić, Czechy to mały kraj. :)
Z odwiedzonych miejsc to były to niektóre zamki (Pernstejn, Bouzov, Sternberk) i miejscowości (Litovel, Litomyśl, Czeskie Budziejowice, Czeski Krumlov i mniejsze miasteczka). Litovel oraz Budziejowice miały swój browar. Jeździliśmy od zamku do zamku (lubimy zwiedzać zamki), od miejscowości do miejscowości. Noclegów szukaliśmy na bieżąco, co było momentami irytujące - większość Czechów nie mówi jeszcze po angielsku, a jeśli już, to tego unika ze wstydu "że za słabo zna" język. Czeski wcale nie tak łatwo zrozumieć, pojedyncze słowa wychwycisz i na migi się dogadasz, ale jest dużo trudniej niż np. ze Słowakami. I jak się człowiek przysłucha, to nawet nie gadają tak śmiesznie. Nie zmienia to jednak faktu, że najciekawszych ludzi spotkaliśmy w miejscach znajdowanych ad hoc.
Czesi są na pierwszy rzut oka mili i przyjaźni. Nawet jak nie rozumieli języka Polskiego czy Angielskiego, to próbowaliśmy się dogadać na migi i pomagali nam w tym. Nigdy nie mieliśmy problemów zaparkować motocykl w wygodnym miejscu (niekoniecznie dozwolonym), zostawić rzeczy przed zwiedzaniem (kaski, tankbag). Jeden z hostów w Czeskim Krumlowie czekał na nas specjalnie do godziny 21:00, bo go o to poprosiliśmy, inaczej pewnie spalibyśmy na dworcu. W naszym ostatnim miejscu postojowym (idealnym na kemping dla nawet 30 osób) zostaliśmy ugoszczeni przez Holendrów. Kupili pensjonat w Czechach i spędzają tam jesień swojego życia. Zostali oczarowani przez naturę i samych Czechów, rzucili szybkie życie w Holandii na rzecz o wiele wolniejszego życia.
A właśnie - piwo! Czeskie piwo jest specyficzne. Po pierwsze, Czesi piją zwykle piwo typu Pils - jasne piwo z pianką. Jest ono robione z mniejszej ilości słodu niż inne piwa, przez to jest słabsze. Piwa w Czechach ogólnie są słabe, mają zwykle tylko 4,5% alkoholu. Ma to kilka zalet, można ich pić dużo i są bardzo orzeźwiające, zwłaszcza z pianką! Nie jest problemem w upalny dzień wypić jednym haustem pół czy też całe piwo. Trudniej też upić się takim słabym piwem, prawdopodobnie organizm zbuntowałby się, gdybyśmy próbowali wlać w niego aż tyle litrów piwa. Ja osobiście wolę piwa nieco mocniejsze np. typu belgijskiego robione na ciemnych słodach, ale muszę przyznać, że piwo Czeskie coś w sobie ma. Jeśli chcemy pić dla smaku i się orzeźwić, to takie piwka są jak najbardziej ok, choć mogą się szybko znudzić. Jest jeszcze jeden specyfik Czeski, o którym nie wiedziałem - piwo rzezane. Jest to po prostu połączenie jasnego i ciemnego piwa. Można kupić takie piwo gotowe w butelce, lub zrobić samemu łącząc dwa piwa. Proste i genialne.
W Czeskich Budziejowicach jest browar Budvar, szerzej na świat znany jako Budweisser. Przyznam szczerze, nie wiedziałem, że Budweisser jest czeski.
Podsumowując, Czechy okazały się bardzo pięknym krajem, z super drogami, pięknymi małymi mieścinkami i przyjaznymi ludźmi. Polecam każdemu, mamy blisko, naprawdę warto.
|