Czwartek: decyzja, kupuje moto. Po poludniu czas spedzony na przegladaniu klasy chooperow. Cos drogie.
Piatek: jakos zachaczylem o szosowki. Koniecznie bez owiewek, jakies kawasaki, wyglad perfekcja(!), dane techniczne ok. 60km od domu, telefon, jade ogladac.
Sobota: przyczepka za samochod, jade kupowac... drugi egzemplarz ktory byl w tej samej wiosce od brata handlarza ().
Troche na wariata bylo, bo teraz rozeznany bardziej w temacie mocno bym sie zastanowil nad xj 600 jeszcze - duzo sie czyta o ich bezawaryjnosci.
Cale szczescie, ze chopera nie kupilem. Scigi tez nie dla mnie. Nakedy to jest to.
Offline
temat ogólnie chwwycił i bardzo fajnie
tak jak pisał speedward w większości przypadków przypadek sprawił, że to właśnie jest Zephyr (również względy finansowe - to jakby nie paczeć to też przypadek)
Offline
ja szukałem Zephyra i nawet oglądałem jednego spryciaka, ale był w fatalnym stanie... chłopaki tu mnie ostro namawiali na 750, ale jakoś nie było nic niedaleko.
sprzed nosa uciekła ni XJ600, a we względnie niedalekiej okolicy pojawił się ZR7 w bardzo pasującej cenie, pojechałem, kupiłem i nie żałuję
Offline
Ja szukałem jakiegoś zwinnego i klasycznego motocykla (bo nie chciałem dłużej jeździć chopperem). Po zobaczeniu Zephyra od razu wiedziałem, że chcę tego. Czytałem wiele na jego temat, zbierał bardzo pochlebne recenzje. Zdecydowałem, że poszukam właśnie Zephyra.
No i kupiłem moto od Akara Motocykl ma już 20 lat, ale mam nadzieję, że mi posłuży jeszcze co najmniej dwa sezony.
Offline
Ja wpisałem frazę "Ładny naked" i wywaliło mi zephyra. Kwestię awaryjności rozwiało forum.Ale jednak zephyrów nie było wiele. więc w grę wchodził jeszcze xj600. Jednak gdy zrobiłem prawko moja Ania była już w ciąży, więc miałem mało czasu na kupno czego kolwiek, a kasy praktycznie wcale... pojechałem po gienka 250 dzięki bogu mi nie przypasił. Kolo miał jeszcze cb i xj-tke I mojego zephyra,którego pewnie bym wziął nawet w kawałkach
Offline
Jak już zostało powiedziane u większości przypadek spowodował zakup Zephyra. U mnie podobnie, chociaż... Dawno, dawno temu, gdy w Polsce rządzili Panowie sterowani przez Moskwę, mój ociec był marynarzem i pracował na statkach żeglugi handlowej. Częściej bywał w Hamburgu niż w Szczecinie. A tam, w tym Hamburgu znaczy rozpusta była: można było kupić samochód, moto czy co tam kto chciał. U nas wręcz przeciwnie. I kiedyś przywiózł do domu katalog z motocyklami Kawasaki. Wtedy to, jako młody chłopak dowiedziałem się, że istnieją motocykle o nazwie Kawasaki. Zostało mi to w głowie.
Lata mijały, motocykle mnie nie interesowały bo co cztery kółka to cztery kółka. Aż nadszedł czas na mnie. W maju 2013 roku zobaczyłem chłopaków trenujących do gymkhany. Zrozumiałem, że na motocyklach jeżdżą nie tylko "dawcy organów", ale również normalni ludzie. Postanowiłem kupić i mieć swoje moto. Zacząłem rozglądać się za motocyklem, który pasowałby do mojego charakteru. Na początku padło na Cafe Racera i zacząłem zgłębiać tę filozofię. Znalazłem pięknie przerobionego KZ750 koło Zielonej Góry. Pojechałem obejrzeć i rozczarowałem się bo kiedy na nim usiadłem stwierdziłem, że nie pasujemy do siebie. Wróciłem do domu i zacząłem rozglądać się za czymś co będzie bazą do Cafe Racerą chociaż wewnętrznie czułem, że Cafe Racer to nie mój styl. Obejrzałem wszystkie dostępne marki na Allegro. Ogromnie zależało mi na linii: dolna linia zbiornika paliwa ma być kontynuowana przez dolną linię siedzenia jak starych Cafe Racerach. Trafiłem na Zephyra. Granatowego, błyszczącego, trzy godziny drogi ode mnie. Zapragnąłem go. Oczywiście oszukiwałem się, że jadę tylko obejrzeć, nie podejmę od razu decyzji o zakupie i w ogóle. Aha, to tak jak z dziewczyną: nieważne są konsekwencje, ważne, żeby ją posiąść. I tak się stało. Trafiłem na moto, które trafiło w mój gust i mój charakter. Może to również rzecz z przeszłości, obejrzanego katalogu Kawasaki sprzed lat? A nazwa Kawasaki brzmi dla mnie dumnie. Nie jest to "Suzi", Hondzia ze śmiesznym skrzydełkiem czy Jamaszka-wiraszka. To po prostu Kawasaki. Niczym wyznanie Samuraja.
Zaskakuje mnie nieco swoimi słabościami, ale uczę się go. Pożyję z nim trochę to dojdę do ładu.
Offline
Hmm u mnie to była chwila po rozstaniu się z GT 550 ...tylko 3 lata negocjacji i nabyłem wymarzonego następce GT 550 i nastała era Zephyra i niech ta era nie będzie ulotna jak chwila ulotna jak wiatr bo Zephyr to mój brat...
Słowo w słowie Kawasaki hmmm zawsze chodziło po głowie a Zephyr i jego nie tuzinkowa sylwetka jest jak... pośród smerfów smerfetka czyli reasumując wyróżnia się z tłumu mimo wiatru mimo szumu.......
Offline
Przy okazji kupna spryciaka - odświeżam temat. Wybór padł na 550, bo nie ma konkurencji... ani to pińćset ani to szejset. Dobre hamulce, wydech w kształcie wuwuzeli i może pierdoł ale... wskaźnik paliwa:P Honda powinna się wstydzić. Zephyr ma swój styl zarezerwowany dla ludzi z pasją. Motocykl zrobiony z metalu a nie z plastiku. Dlatego właśnie on a nie inny.
Ostatnio edytowany przez rafi068 (2015-05-21 21:28:39)
Offline
Bo to prawdziwy motocykl, a nie plastikowa zabawka jak większość współczesnych. Bo ma wygląd, który porusza serce i charakter, niepozbawiony pazurka. Świetnie jeździ i daje kupę frajdy.
Offline