Strony: 1
Wyjazd w sumie spontaniczny... 11 października 2008 roku pojechaliśmy z chłopakami z klubu do Dobczyc na jesienny kongres motocyklowy (wtedy jeszcze przynależałem do klubu).
Jechaliśmy 3 busami (kilkadziesiąt osób) i 3 motocykle - ja z racji odległości (prawie 900km) i jak na ZR wysokiej prędkości przelotowej wybrałem jazdę busem...
I właśnie dlatego powstał niedosyt z tego wyjazdu...wróciliśmy o 2 w nocy, a na kolejny dzień już miałem z bratem i kumplem plan na przejażdżkę...
Mapa tutaj
Wyjechaliśmy o 10 - było ciepło, ale pochmurnie...deszcz raczej się nie zapowiadał.
Piękna trasa wzdłóż jezior powidzkich (1klasa czystości), w około odkrywkowej kopalni - pamiątkowa fota przy smoku w Ślesinie.
Kolejny przystanek na kawę w miescowości Pikutkowo
i jedziemy dalej...tradycyjnie fotki na zaporze we Włocławku
Z Włocławka wzdłuż prawego brzegu Wisły drogą 562 pomykamy w kierunku Płocka. Robię mały przystanek przy ujściu Skrwy do Wisły - piękne widoki - a droga jak w filmach z Kanady
Docieramy do Płocka, gdzie pijemy małą kawkę u moich dziadków i lecimy do mojego kuzyna, który dołącza do nas na swojej R6.
Oblataliśmy Płock dookoła - jakieś 100km wyszło, pamiątkowa fota na tle Petrochemii
No i z racji, że już coraz później postanawiamy wracać "do bazy". Z Płocka wyskoczyliśmy jakoś po 18. Ja jak zwykle na czele...dróżka ok, a tu nagle z krzaków lizak...
Zonk - wleciałem w zabudowany bez hamowania - tylko puściłem gaz...ale i tak wyskoczyło 93 na 50...
20min negocjacje z Policjantem notabene też motocyklistą nie przyniosły efektu i z mandatem 300zł oraz 6 punktami (najwyższy w mojej historii) jadę dalej.
Nie wiem, co było tego dnia, ale wszędzie pełno policji...
Przystanek na tankowanie w Krośniewicach
I lecimy dalej. Kumpel nie przypuszczał, że trasa będzie taka długa i chciał jak najszybciej dotrzeć do domu.
Z racji, że wtedy jeszcze autostrada była bezpłatna postanowiliśmy w Kłodawie odbić na A2.
Przy dojeździe kiwam im, że mają sobie obrać swoje tępo, a ja pojadę normalnie (130)...po kilku sekundach nie widzę już ich tylnich świateł...
jadę tak sobie kilkanaście minut, zbiornik prawie pełny, zimno się robi i jest już całkowicie ciemno...
No i mnie pokusiło...manetka mocno w dół...kładę się na zbiornik...na budziku 180...i tak lecę...
Zephyr nawet przy tej prędkości ładnie idzie bałem się, że "wytknie giry" jak mu tak pocisnę, ale nie...pod Koninem doganiam chłopaków (jechali za tirami kawałek) i z prędkością pod 200km/h docieramy do Wrześni.
Odreagowałem ten mandat w piękny sposób i rury w Zephyrze przedmuchane...musiałem tylko troszkę oleju dolać...
Jeden z lepszych wyjazdów
Offline
Strony: 1