firma mnie wysłała do Indii, a konkretnie do Chennai więc się podzielę wrażeniami
https://picasaweb.google.com/1117999404 … directlink
dziś miałem wolny dzień, bo przyleciałem ok 3 rano. Powłóczyłem się po uliczkach Chennai. Przejechałem się 3x tuk-tukiem, byłem na plaży.
Pierwsze co wszędzie rzuca się w oczy to śmieci, są wszędzie. Drugie to straszne ilości ludzi pieszo, w samochodach, na motorkach, rowerach i innych cudach, śpią na chodnikach, na rowerach, pod płotem, w zasadzie to gdzie popadnie. Kilka świętych krów też się trafiło, a przynajmniej 2 widziałem, że prowadzili na sznurze.
Ludzie w zasadzie uśmiechnięci, otwarci, pozdrawiają, zaczepiają. Ale tak raczej przyjaźnie i łatwiej z nimi niż w Tunezji. A może to ja się znieczuliłem...
W morzu się nie kąpałem, choć woda ciepła. Bałem się, że nie znajdę już swoich rzeczy jak wejdę do wody... No i na posterunku Policji było ostrzeżenie, że morze głębokie. Na plaży pełno jakiś śmieci (jak wszędzie), z wyjątkiem samej krawędzi morza - tam tylko orzechy kokosowe leżą
Temperatura w okolicy 40st.C. Ciężko określić, a nigdzie termometru nie widziałem. O 3 rano jak przyjechałem było 34. Wykańcza duża wilgotność.
Ostatnio edytowany przez 5eba (2014-04-08 23:45:53)
Offline
Super. Miałem trochę inne wyobrażenie lekko je skorygowały Twoje zdjęcia
Fajna taka odskocznia powodzenia i udanej reszty pobytu
U nas dzisiaj 20 stopni i piękna pogoda
Offline
Offline
Marek wystartował z Indii gdy była u nas noc samolotem A330 i poleciał do Qataru.
Od Qataru do Warszawy będę go dla was śledził.
Marek leci z Qataru do Polski dokładnie tym samolotem: Airbus A320-232, Qatar Airways A7-AHH.
Ok 8:15 Marek startuje z DOHA do Warszawy. Leci nad Zatoką Perską
Godzina 11:00 Marek przelatuje nad Turcją. Prędkość 750km/h, wysokość 10300m.
Godzina 11.30. Marek wlatuje nad Morze Czarne. Z przodu idą Boing 777 towarowy( po prawej) i A330. Z tyłu goni Marka Katarski Dreamliner lecący do Kopenhagi. O 11.45 Marka mija koreański 777, sto kilosów leci szybciej i odrobine wyżej, Dreamliner nadal z tyłu...
Marek o 13:45 wylądował w Warszawie
Ostatnio edytowany przez speedward (2014-04-11 13:56:30)
Offline
Fajna relacja tym bardziej,że raczej nie da sie tam ot tak sobie wyskoczyć na weekend...
Speed dobra robota
Offline
wielki brat czuwa nad nami...
co do Indii to kilka spostrzeżeń tak na świeżo:
- ludzie tam mają ciężki żywot - ogromne przeludnienie, niskie płace, ale też i niskie kwalifikacje jak sądzę
- w fabryce gdzie byłem inżynierowie pracują min 9h dziennie, przez 6 dni w tygodniu, mają 12dni urlopu rocznie, ale pod rząd mogą wziąć max 4dni na kwartał
- na drogach jest masakra, czysto teoretycznie mają ruch lewostronny, a w praktyce to każdy jedzie jak mu pasuje: zazwyczaj najwolniejsi po bokach, a najszybsi środkiem, na każdej drodze zawsze ktoś łazi, czy to jednym czy drugim poboczem, czy w poprzek, prosto pod koła, tak samo krowy... eh święte krowy. Jak na autostradzie gość wyciągął rozklekotaną Tatą 6- czy 70km/h to miałem dosłownie śmierć w oczach! Każdy trąbi na każdego i przy każdej okazji na 2-pasmówce mieszczą się koło siebie 4 auta, bo przecież jest jeszcze paseczek pobocza, między nimi wciskają się motorki, tuk-tuki, ciężarówki, autobusy... Jednym słowem kipisz na całego, i wszyscy trąbią...
- ciężarówki to osobny rozdział praktycznie każda ma z tyłu napisy Sound, Horn, Stop. Pytałem kierowce czemu, odpowiedź bardzo prosta - przecież oni nie widzą do tyłu i jak chcesz miejsce to trąbisz, aż się odsunie... a potem trąbisz żeby podziękować, a potem trąbisz, żeby trąbić...
- jedzenie jest mega, przynajmniej dla mnie to w jaki sposób przygotowują baraninę przechodzi ludzkie pojęcie Pytam w restauracji kolesia - Ostre? Eee nie, odrobinkę. No to próbuję - zaczyna wypalać mi gębę, pot się ze mnie leje, oczy wyłażą. Przychodzi koleś i patrzy z przerażeniem - are ju ok ser? szuld aj czańdź? okej ser? - Tak po ludzku przerażony, ze podpadł białemu....
- włóczyłem się po zaułkach Chennai, ludzie z zainteresowaniem patrzyli na białego, uśmiechali się, delikatnie zaczepiali, ale tak ostrożnie z respektem
- wszędzie śmieci i piach, już po pierwszych 5min na ulicy wiedziałem, że sandały odpadają... Olbrzymia plaża na której byłem cała zaśmiecona, cała... Niestety kąpać się nie można, bo od razu bardzo głęboko i zakazy, policja patroluje.
- a właśnie policja na drogach do 100-200m stoi patrol, gliniarz zazwyczaj trzyma w ręce kij bambusowy, taki ok 1m. I nim kieruje ludzi, grozi, a może i leje, tego to już nie wiem.
- na wielopasmówkach co kawałek jakieś takie bariery ustawiają, żeby zwęzić np z 3 pasów do 2, w sumie to nie wiem czemu, może żeby ich trochę uspokoić, bo każdy ciśnie ile da swoją maszyną
- motorków zatrzęsienie, najbardziej popularne to w okolicy 100-250ccm, najczęściej widziałem Hondę Hero (w milionie odmian, Hondę CB, Yamahę FZS, Pulsary), a od czasu do czasu dostojnie dudniący Enfield no i oczywiście skuterki i inne mutacje
no to m się rozpisał
Offline
Mimo checi nie udalo mi sie relacjonowac wszystkiego jak planowalem. Marku, sledzilem twoj powrot do domu od rana.Mam nadzieje ze lot przebiegl bezproblemowo.Witamy z powrotem w Polsce.
Offline
co kraj to obyczaj. ciezko przestawic sie z europejskiego ładu do totalnego chaosu jak wynika z Twojej relacji. na zywo na pewno robi wrazenie speed Ty to czasami jak cos zapodasz hehehe
Offline
Myslę,że było fajnie Był link od speeda i kazdy mógł śledzić na bieżąco takie wrażenie przestrzenne... dla mnie wyjatkowe, bo nigdy samolotem nie leciałem
Offline