Cześć.
Miejsce i czas jak w tytule.
Ja wjeżdżam z kolegą, który kupił ode mnie 550 29 kwietnia popołudniu z Lublina (tak około 15-16).
Jedziemy w Bieszczady, nocleg w Natura Park (Stężnica koło Baligrodu). Jest jeszcze (?) jedno miejsce noclegowe, jeśli ktoś reflektuje (cena około 65 zł ze śniadaniem).
Rano wyjeżdżamy naprzeciw dołączającego do nas mztki, gdzieś w stronę Rzeszowa. Po spotkaniu zawrotka i jeździmy cały dzień (czyli jakaś runda dookoła Bieszczad itp.,).
Zapraszam, kto chce i może niech śmiało dołącza.
Pozdrowienia!
Offline
Ja też planuję Bieszczady. Na dniach ustalę szczegóły i będziemy w kontakcie
Offline
Widzę, że na majowy weekend wszyscy będą w Bieszczadach
Offline
Będę i ja. Chyba, że wypali Eger/Hell. Albo nie dojdę do ładu z Reksiem. Ja na bieda opcję. Namiot, kuchenka, kamping Tramp albo Wetlina.
Offline
Srebrny Zlotowicz
Kurcze tez bym Wetline odwiedzil. Stesknilem sie
Offline
ok ja na 99% jadę w te Bieszczady. Jak dostanę wolne 4 maja to ruszam rano w sobotę 29, ale pierwszy przystanek Nowy Sącz. Potem w niedzielę planuję jechać dalej jeszcze dokładnie nie wiem co i jak - pewnie będzie jak zwykle na spontanie.
P.S dużo dzisiaj tam śniegu napadało??
Offline
Rozmawiałem dziś z tatą. W Nowym Sączu padało całą noc. Jest biało.Przez tą pogodę zacząłem grubo zastanawiać się nad swoim majówkowym wyjazdem.
Ostatnio edytowany przez Kamel78 (2017-04-20 12:45:04)
Offline
Do maja jeszcze ponad tydzień chyba nie będzie takiego psikusa w kwietniu tak bywa... 1 było 20 stopni na plusie, a 20 są przymrozki
Offline
Pożywiom uwidim.
Offline
ok i po Bieszczadach. Zjechałem cały dół Polski, sporą część Słowacji i kawałek Ukrainy
Bilans na ten weekend to 2112km zaczynam 6ty tysiąc na GTR
Offline
Przedstawienie pod tytułem: jak się wywrócić w niemożliwym to tego miejscu ewentualnie jak pomóc rolnikowi w wiosennej orce. Strat prawie żadnych, niegroźnie a i pewnie, patrząc z boku, komicznie.
Offline
Miało być 29-30 kwietnia, wyszło 1 maja.
Miało być minimum 4 w tym 3 Zephyry, były 2 Zephyry.
Wyszło jak wyszło. Najpierw odpadł kolega, który kupił ode mnie 550, ale tydzień przed wyjazdem miał pechową sytuację na skrzyżowaniu i 550 jest na leczeniu. Start dużych nie było ale jednaj. Potem odpadł kolega mztki i pogoda zdecydowała, że pojedziemy 1.
No to pojechaliśmy.
Z Lublina pod Sandomierz przyjechałem 30 kwietnia. Po drodze zgubiłem półksiężyce z jednej rury i oczywiście nakrętki z tejże. Sam przykręcałem,mam tendencję do ,,za mocno" a tu jednak.
Kolejnego dnia umawiamy się na wyjazd około 9. Mztka się trochę spóźnił miał kontrolę policyjną. Krótko się zastanawiamy czy jedziemy w Bieszczady, czy nie bo trochę chłodno, ale jedziemy.
Spotkanie na starcie:
Trasa fajna wyszła tak:
https://goo.gl/maps/9QfgoFPZDbJ2
Mztka zna trochę teren i prowadził, z resztą lubię za nim jeździć, dynamicznie ale bez przesady, raczej bezpiecznie ale z charakterem. Na zakrętach swoją 550 śmigał jak złoto, ja trochę zostawałem
Do tego miał obeznane fajne miejsca widokowe.
Po drodze do jednego z tych miejsc (aeroklub) miałem swoją przygodę. Na miejsce prowadzi dość wąska asfaltówka. Po jednym z zakrętów kawałek prostej i nie wiem jak znalazłem się na poboczu. Prędkość mała (może 40) próbowałem jeszcze wrócić, ale się nie udało, tył się ślizną na lekko opadającym poboczu i w ten sposób doszło do wywrotki. Strat praktycznie nie było, trochę się skrzywiły lusterka, kubek przekrzywił, jakaś rysa na baku (nie wiem jakim cudem w takim miejscu), wlazło trochę trawy tu i ówdzie, kask się trochę rysnął.
Jechała jakaś ekipa i zanim mztka się zorientował i zdążył wrócić, już mi pomagali wypchnąć moto (sam bym w życiu nie wypchnął, bo pod górkę jednak). Od nich dowiedziałem się, że to takie ponoć miejsce, gdzie często się ludzie wywracają...
Po oględzinach i poprawieniu tego, co było do poprawienia jedziemy dalej.
Na punkcie widokowym koło aeroklubu mztka dostrzegł jak jacyś ludzie oglądali maszyny i się zastawali, prawdopodobnie czy to te same modele czy nie
Przejeżdżamy obok zapory w Myczkowcach i w Solinie, objeżdżamy kawałek Wielkiej Pętli.
W drodze powrotnej zajeżdżamy coś zjeść w Lesku.
Potem już ostro w drogę powrotną, bo nam jakoś długo zeszło. Policja nie zdążyła zmierzyć mztki, ja nawet tego patrolu nie widziałem, trochę pałaszowato się zrobiło
Rozjechaliśmy się już po 21.
Wyjazd udany, jakby nie wywrotka to już w ogóle. Szkoda, że nie wyszło większą grupą, bo takie dwa zielone to monotonne trochę
Wreszcie zmierzyłem spalanie (5 l w trasie), co ciekawe 550 kolegi podobnie ale idzie to i musi wpić. Mój natomiast żłopie olej.
Podobno popołudniu w okolicy ronda w Lesku mztk widział GTR z podejrzeniem że to Pałasz...
Offline